|
|
Dowcipy
|
|
|
Strona 18 z 34 Idź do strony [1] [-10] Poprzedni 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28 Następny [+10] [34] |
Evilive
::: 727 :::
|
Para zakochanych spaceruje po parku:
- Kochany, pocałuj mnie jak Romeo piękną Julię..
- To znaczy?
- Hmm... a może przytul jak Abelard swą Heloizę..
- a to jak?
- Jak?! Srak!! Czytałeś coś w ogóle?
- Tak, Naszą Szkapę. Ugryźć cię w dupę?
********************************
Pacjent przychodzi do psychoterapeuty:
- Mam ostatnimi czasy, panie doktorze, problemy z postrzeganiem
świata. Doktor wyciąga z szuflady reprodukcję obrazu "Trzej
bohaterowie" i pyta:
- Co Pan tu widzi?
- Widzę trzech pedałów.
- Dlaczego?
- No jak to dlaczego? Stoi trzech mężczyzn, żadnej kobiety, nie może być
inaczej - to pedały.
Z drugiej szuflady doktor wyciąga obraz lecącego klucza żurawi.
- A co teraz Pan widzi? - pyta.
- Klucz lecących pedałów.
- Dlaczego?
- No jak to dlaczego? Lecą a każdy każdemu w d*pę zagląda...
Doktor zafrasowany chowa obrazki i pyta:
- A jak mnie Pan postrzega?
- Według mnie, Pan też pedał!
- Dlaczego?
- No jak to dlaczego? Siedzi sobie Pan tutaj, obrazki pedałów ogląda...
............................................ Sro Kwi 05, 2006 12:58 pm
|
|
|
batman
::: 1115 :::
STEAM_0:1:801203
wiek: 37
|
Bardzo biedny Icek ze wsi pod Lubartowem miał się żenic za pół roku i z narzeczona uradzili, że dobrze byłoby miec bogatego drużbę (bo to i prezenty drogie i jakie poważanie wsród sąsiadów). Icek przypomniał sobie, że ma dalekiego krewnego, Mosze w Warszawie, który ma własny zakład krawiecki i spełnia wszystkie powyższe kryteria. Pojechał, więc do stolicy, odnalazł krewniaka, z drżacymi nogami wchodzi do jego mieszkania i oniemiał... Piekne meble na wysoki połysk, parkiety, dywany na podłogach i ścianach, pod oknem salonu olbrzymia 2,5 metrowa palma - słowem coś cudownego. Przedstawia swoja prośbę Mosze'mu a ten odpowiada :
- Widzisz Icek, wprawdzie jesteśmy rodziną, ale ty jesteś taki gołodupiec, że mi wstyd byłoby być u ciebie za
drużbę, a już moja Salcia w żadnym razie nie pojechałaby na te twoją zapchloną wiochę , bo ona jest teraz wielka pani i z byle kim się nie zadaje. Przykro mi , ale ty się napij u mnie herbaty i zjeżdżaj zanim Salcia wróci z
zakupów.
Tak powiedział i poszedł do kuchni robić te herbatę. Icek, ze zdenerwowania dostał takiej sraczki, że ledwo może ja utrzymac, rozglada sie wkoło wpada do przedpokoju, otwiera jakies drzwi, patrzy , a tam glazury, terakoty, jakies białe siedzenia, olbrzymia biała miska z kranem... K**wa, myśli Icek tu nie można, wpada
znowu do salonu, popłoch w oczach... jest palma - zerżnał sie do donicy, zasypał ziemia i nie czekajac już na herbate wybiegł od krewniaka i wrócił do domu.
Po miesiacu otrzymuje telegram od Mosze'go:
"Icek ch*j ci w d*pę, zostanę twoim drużbą, tylko powiedz gdzieś ty nasrał, bo my już trzecie mieszkanie zmieniamy"
***
Profesor na wykładzie z psychologii wchodzi na salę, wyjmuje
głośnik, podłącza do niego telefon i ogłasza:
- Dzisiaj będziemy omawiać stany emocjonalne kobiety. Są trzy
podstawowe stany. Wybiera losowo numer telefonu. Słuchawkę podnosi kobieta:
- Dzień dobry - mówi Prof. - zastałem może Zbyszka?
- Żaden Zbyszek tu nie mieszka. - odkłada słuchawkę. Prof. tłumaczy
studentom:
- Stan pierwszy - "spokój".
Następnie znowu wybiera ten sam numer, podnosi ta sama pani:
- Można prosić Zbyszka? - pyta prof.
- Przecież Panu już wytłumaczyłam, że żadnego Zbyszka tu nie ma...
proszę tu więcej nie dzwonić..!!!
- Stan drugi: "zdenerwowanie"- tłumaczy Prof.
Poraz kolejny dzwoni pod ten sam numer. Kobieta zwala na Profesora
górę przekleństw po czym rzuca słuchawkę.
- Stan trzeci i ostatni: "wściekłość".
Z ostatniego rzędu sali student podnosi rękę:
- Panie Profesorze, znam jeszcze jeden stan...
- Proszę zademonstrować w takim razie. - odpowiada prof.
Student podchodzi do tel. wybiera ten sam numer. Kobieta podnosi
słuchawkę.
- Dzień dobry - mówi student - Zbyszek jestem..
***
Na wiejskim przystanku, gdzie od dawna już autobusy nie kursują, siedzą trzy koleżanki i pestki z dyni łuskają, nuda na całego, lekko kaleczona rzadkim rechotem.
Niespodzianie zza zakrętu wyjeżdża stary brudny ciągnik, bez kabiny i podjeżdża pod przystanek.
Zza kierownicy wychyla się zarośnięta morda miejscowego autochtona, która przekrzykując warkot rzuca.
- Mirka! Mirka!
- Czego?
- Idziemy na ruchaczkę?
Mirka szturchając koleżanki, z uśmiechem i wyrazem błogości na twarzy.
- Wie, jak mnie podejść, nosz kurde, wymiękam przy nim....
***
Tanczy Anna Pietrowna z porucznikiem Rzewskim
- Panie poruczniku, jak Pan spedzil wczorajszy wieczor?
- Jebalem krowe
- ?!
Taniec sie zakonczyl i Rzewski odprowadza Anne Pietrowne.
Anna Pietrowna ochlonawszy z glebokiego szoku pyta kapitana Pawlowa:
- Kapitanie Pawlow, czy ten porucznik Rzewski....to taki bardziej zartownis
czy zboczeniec...?
- Ooooo, z cala pewnoscia zartownis. Wczoraj wieczorem gdy jebalem krowe
udezyl mnie deska w dupe...
***
Idzie sobie puszysty, malutki zajączek wzdłuż ruczaju. Patrzy, a w trawce zieloniutkiej coś się błyszczy. Podchodzi puszaczek blisko - złota rybka.
- Wpuść mnie do rzeczki, zajączku, bo umrę tu – prosi rybka.
- Nie, nie wpuszczę – droczy się zajączek.
- Wpuść, a spełnię twoje życzenie.
- Ok. – mówi zajączek i wpuszcza rybkę do wody.
- A życzenie? – pyta radośnie rybeczka.
- Zdechnij, ku*wo!
***
- Mamusiu, dlaczego kotek pije wodę z kibelka?
- Bo ona jest tam zawsze świeża i zimna.
- Hmm... taaaa...? A skąd wiesz?
***
Po latach spotkało się trzech przyjaciół z II LO im Jana Zamoyskiego w Lublinie. Chcąc, nie chcąc rozmowa zeszła na teściowe.
- Ja - mówi ten z IVd który skończył medycynę - załatwię gdzieś cyjanek i dodam ku*wie do kawy.
Ten po politechnice ( z IV c), zapodaje swój pomysł :
- Wezmę ku*wa pożyczkę, kupię starej pipie Renault Clio i przetnę przewody hamulcowe. Niech się rozwali na drzewie, suka.
Gość z klasy sportowej, którego losy rzuciły na AR, mówi :
- A ja kupię dwadzieścia tabletek Ibupromu, wezmą to wszystko do gęby, przeżuję, zrobię z tego kulę, wysuszę ją w mikrofali, i zostawię na stole w kuchni.
- Ale po co ? - pytają koledzy
- Wejdzie ta stara raszpla do kuchni, zobaczy kulę i powie " Ale wielka tabletka Ibupromu". A ja wtedy wypadnę z łazienki i pierd*lnę ją siekierą w plecy...
............................................ Nie Kwi 09, 2006 11:00 pm
|
|
|
katana BiG Br@t
::: 558 :::
STEAM_0:0:6686866
wiek: 40
|
Był sobie woskowinek, pruchniczek i grzybek pochewka.
Woskowinek:mnie to ciągle atakuje patyk z watą ale zawsze uda mi sie schować.
Pruchniczek:a mnie wielka szczota
Grzybek pochewka:a mnie nawiedza wielka niezdecydowana łysa pała, wchodzi i wychodzi a na koniec się zrzyga.Na co pruchniczek to ja też znam tego pedała.
Pozdrawiam.
............................................ Pon Kwi 10, 2006 8:49 am
|
|
|
Evilive
::: 727 :::
|
Właściciele postanowili przetestować zabezpieczenia sejfu. W tym celu zaprosili
najbardziej znanych złodziei świata z Francji, Stanów, Niemiec i dwóch przypadkowych Polaków...
Dla każdej ekipy postanowili zgasić światło przed sejfem na pół minuty i
jeśli po zapaleniu światła sejf bedzie otwarty, ekipa może zabrać
zawartość.
Pierwsi próbują Francuzi, światło sie zapala-nie udało sie. Drudzy Amerykanie, swiatlo sie zapala-nawet sprzętu nie zdążyli wyjac,
trzeci Niemcy, światło sie zapala- nic...
Kolej na Polaków, swiatlo gaśnie, mija pół minuty, próbują zapalić światło-nic, róbują po raz kolejny- nic...
Z mroku słychać tylko cichy szept...
-Kurwa Stefan mamy tyle hajsu na chuj ci jeszcze ta jebana żarówka....
............................................ Wto Kwi 11, 2006 11:00 am
|
|
|
[laski]Genia z lumpexu Xaxx , Jurand_ze_Spychowa
::: 73 :::
STEAM_0:1:8369634
wiek: 40
|
Idzie facet ulicą, patrzy a tam strzałka z napisem:
"burdel u sióstr urszulanek".
Hmmm, myśli facet, tego jeszcze nie było.
Wszedł, a tam za ciężkim dębowym biurkiem siedzi stara zakonnica i pyta:
- czego chciał?
- n... no... skorzystać z, z, z u-u-usług...
- płaci tu 500,- zł i idzie w te drzwi po prawej.
Zapłacił i poszedł, a tam na końcu korytarza kolejna, już młodsza zakonnica siedzi przy zwyczajnym biurku.
- witam pana.
- witam, chiałem...
- tak, tak wiem, 300,- zł i drzwi po lewej.
Zapłacił, poszedł, i na końcu korytarza widzi nowicjuszkę która siedzi przy stoliczku.
- dzień dobry.
- dzień dobry, chiałem skorzystać z usług.
- ach, tak... 100,- zł i te drzwi za mną
ok, zapłacił... już tyle wydał, to stówa więcej go nie zbawi. Wszedł, drzwi się zatrzasnęły.
Facet stoi na dworze, nie można już wrócić, bo klamki z tej strony nie ma... rozgląda się (nieco skołowany), a tu mała tabliczka z napisem:
"właśnie zostałeś wyruchany przez siostry urszulanki" :rotfl:
............................................ Pią Kwi 14, 2006 11:47 am
|
|
|
M@d Bob
::: 2496 :::
STEAM_0:0:1818936
wiek: 59
|
STOI NA STACJI LOKOMOTYWA
2003-01-23, 00:25
Stoi na stacji lokomotywa,
która ma jeździć na biopaliwa.
Chciałaby jechać, ale nie może,
bo to po pierwsze wypada drożej,
po drugie, skutkiem jakichś przekrętów,
w kraju brak kilku biokomponentów,
a jak się kupi je z zagranicy,
to będą stratni polscy rolnicy.
Po trzecie spalin skład tak się zmienia,
że wzrosną wokół zanieczyszczenia ,
po czwarte jazda ma wpływ szkodliwy
na biedny silnik lokomotywy...
Takich zagrożeń jest ze czterdzieści,
sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło ekspertów tysiąc,
a każdy gotów nie tylko przysiąc,
lecz także dowieść w uczonych pracach,
ze ta ustawa się nie opłaca,
to ją ochoczo przegłosowali
znaczną większością Wysokiej Sali
zlobbingowani nasi posłowie,
co kłopot mają z olejem.
W głowie.
II.
Nagle gwizd nagle świst
spaliny buch
koła w ruch
najpierw powoli jak żółw ociężale
na biopaliwie silnik odpalił
turkoce, łomoce coś stuka i puka
to tłoki tak wala
korbowód się grzeje
i strzela coś w rurę
coś dziwnego się dzieje
obroty nierówne
zawory już dzwonią
a z rury zajeżdża
ziemniaczanych placków wonią
Ruszyła maszyna po szynach ospale
bo biopaliwo jest na gorzale
i biegu przyśpiesza i
gna coraz prędzej
lecz silnik wręcz wyje
i grzeje się częściej
i zgrzytów w silniku
znieść już nie sposób
i wszystko czerwone
się nagle zrobiło
i lokomotywę rozpier...ło
............................................ Czw Kwi 20, 2006 12:01 pm
|
|
|
b_koz! God is a DJ
::: 369 :::
STEAM_0:1:6899106
wiek: 40
|
Kiedy jechałem do pracy, czulem sie samotny i niedowartosciowany. Jak tylko wszedlem do biura, sekretarka zlozyla mi zyczenia urodzinowe i od razu poczulem sie duzo lepiej - ktos pamietal. Pracowałem do drugiej. Okolo drugiej sekretarka weszla i powiedziala:
- Dzisiaj jest taki piekny dzien, w dodatku sa pana urodziny, moze zjemy gdzies razem obiad?
Zgodzilem sie - to byla najmilsza rzecz, jaka od rana uslyszalem. Poszlismy do cudownej restauracji, zjedlismy obiad w przyjemnej atmosferze i wypilismy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziala:
- Dzisiaj jest taki piekny dzien. Czy musimy wracac do biura?
- Wlasciwie to nie - stwierdzilem.
- No to chodzmy do mnie-zaproponowala .
U niej wypilismy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialismy chwile, a ona zaproponowala:
-Czy nie masz nic przeciwko temu, jesli pójde do sypialni przebrac sie w cos wygodniejszego?
- Jasne - zgodzilem sie bez wahania.
Poszla do sypialni, a po kilku minutach wyszla
.....niosac tort urodzinowy razem z moja zona, dziecmi i tesciowa.Wszyscy spiewali "Sto lat"
..A ja kurwa...! siedzialem na
kanapie...w samych skarpetkach.
ja osobiscie padlem
............................................ Czw Kwi 20, 2006 9:21 pm
|
|
|
Evilive
::: 727 :::
|
- Drogi, okulary zdjąć czy zostawić?
- Zdejmuj, ukochana...
- A bluzkę?
- Zdejmuj, ukochana...
- A spódnicę?
- Zdejmuj, ukochana...
- A biustonosz?
- Zdejmuj, ukochana...
- A majteczki?
- Zdejmuj, ukochana...
- A tampaks?
- Oż fak ... Od tego trzeba było zaczynać.
* * * * *
Porucznik Rżewski, stojący wieczorem na warcie obok kwatery generała,
przypadkiem przez uchylone okno usłyszał rozmowę:
- Droga hrabino! - nie będę zakładał dzisiaj prezerwatywy, gdyż lubię
dokładnie poczuć ciepło i wilgotność pani wnętrza na swoim "słodkim
dogadzaczu" - jak go pani nazwała. Zresztą pani również uwielbia zapach gry
wstępnej... prawda?
- Zaskoczę po służbie Nataszę takim tekstem - pomyślał zadowolony porucznik.
Kiedy następnego wieczora Natasza znalazła się na kwaterze porucznika, ten
zagadał najbardziej romantycznie jak mógł:
- Nie będę zakładał prezerwatywy bo przez nią ni ch**a nie czuję... Powiem
więcej! - pani też nawet ch**a nie poczuje.
* * * * *
- Ej , laska! Ruch*sz się? Eee... sorki... wygłupiłem się... Boże co za
nietakt. Jak masz na imię?
- Grażyna.
- E , Grażyna, ruch*sz się?
* * * * *
Rozmawiają dwie koleżanki.
- Słyszałam, że udało ci się wreszcie przekonać Romana do ślubu!
- Tak! - nie wyobrażasz sobie jednak ile nmie to kosztowało - ust nie czuję
do teraz!
* * * * *
Prowincjonalny hotel. Noc. Za ścianą rozbrzmiewają charakterystyczne skrzypy
i jęki... Następnie przejęty żeński głos szeptem wymawia:
- Głębiej...Głębiej...Głębiej...
Po jakimś czas rozbrzmiewa rozpaczliwy głos męski
- Ja nie mogę głębiej... Mogę tylko częściej!
* * * * *
Zmęczony i ponury mąż wraca z pracy, zjada obiad, kładzie się do łóżka, żeby
tradycyjnie, zgodnie z uświęconym od lat zwyczajem, wywiązać się z
mężowskiego obowiązku. W trakcie seksu, żona widząc zmęczoną i utrudzoną
twarz męża, chcąć mu zrobić przyjemność szepcze:
- Kochanie, jak mi dobrze...
- O!!! Gadające drewno!!!
* * * * *
Żona w nocy przychodzi do domu. Dzwoni w drzwi. Otwiera mąż z wałkiem.
Mówi do niej:
- No dalej, chuchnij!
- Uchchch! (chuchneła na niego)
Zaciągnąl się i natychmiast wymierzył siarczysty policzek:
- Znowu ssałaś!
* * * * *
Ciemna noc w centrum Gdańska. Z jednej bramy dobiega nagle przeraźliwy krzyk
kobiety:
- Ku**a mać! Gwałcą! Spier**lajcie wy bandyci! Ratunku!
Po chwili słychać dźwięk syren. Z mroku wyłania się radiowóz i wyskakuje z
niego para stróżów prawa. Kilku niedoszłych gwałcicieli natychmiast zostawia
swą ofiarę i rzuca się do ucieczki. Jeden z policjantów podchodzi do
przerażonej, będącej w ogromnym szoku kobiety i z szyderczym uśmiechem na
twarzy mówi:
- No to droga pani, mandacik będzie za przeklinanie w miejscu publicznym!
* * * * *
Dwie dziewczyny:
- No jak ten wczorajszy przystojniaczek z dyskoteki?
- Olał go, głupek.
- Czemu?
- No słuchaj, robię mu laskę. Minutę robię, 2, 3, 10, a on w żaden sposób
nie kończy. No robię jeszcze 10 minut, tu on jakoś skręcać się i wić
zaczyna. No, myślę, teraz, tylko nie we mnie... Lecz nie, nie koniec.
Jeszcze 5 minut i znowu u niego jakieś dzikie konwulsje, lecz wtedy coś mi
powiedział, że mało mu ptaka nie odgryzłam:
- Co?
- Panna, już skończyłaś? Bo mi nogi strasznie zdrętwiały...
............................................ Wto Maj 02, 2006 10:39 am
|
|
|
MEC The Janitor
::: 3104 :::
STEAM_0:1:2431296
wiek: 42
|
Po czym poznać metala?
Oczywiście poniższy tekst nie ma na celu obrażenia/wyśmiania metalowców. Sam bardzo lubię metal i obracam się w takich środowiskach. Pamiętajcie więc, drodzy bracia, że to tylko żarty.
- Większość z nich mogłaby uchodzić za (bardzo) brzydkie dziewczyny.
- Brud jest jego sojusznikiem, a dezodorant wrogiem - nie radzę podchodzić bliżej niż na metr.
- To jedyna osoba z czterdziestoosobowego tłumu, która w upalny letni dzień założy długie czarne jeansy, czarny t - shirt, glany, a w skrajnych przypadkach nawet bluzę lub skórzaną kurtkę.
- Nie radzę przebywać w pobliżu, gdy zdejmie swoje "metalowe" glany.
- Spotykając go nocą w ciemnej uliczce mógłbyś się wystraszyć.
- Świetnie idzie mu naśladowanie odgłosów, jakie wydaje łoś w okresie godów. Oni nazywają to "growlem"...
- Na pytanie o ulubione zespoły sypnie ci zestawem nazw, których w życiu nie słyszałeś i w dodatku większość z nich nie kojarzy się zbyt miło (co powiecie na "Anal Stench"?)
- Nie wiedzieć czemu nie lubi, gdy mówi się do niego per "ziomal".
- Jedyną metodą higieny jaką zna jest pozbywanie się nadmiaru łupieżu poprzez trzepanie kudłami na koncercie.
- Z całym zdecydowaniem nie lubi Peji.
- Zacznie się śmiać (jeśli jest bardziej agresywny może cię nawet zabić), gdy powiesz "Z metalu lubię Limp Bizkit".
- Ze względu na zamiłowanie do skór i ćwieków można by go pomylić z przedstawicielem nieco innej kultury, czego lepiej mu nie mówić.
- 99% metali (liczyłem! nosi na plecach tzw. kostki, czyli coś co wygląda jak worek po kartoflach z "uszami" na ramiona.
- Często chodzi do "Sklepów Metalowych", ale nie kupuje tam śrubek.
- Ze wszystkich części Quaka najbardziej lubi pierwszą, bo, jak to mówi, "Miała najlepszy klimat". Wiem, ciężko ich zrozumieć...
- Jedyna biblia jaką zna jest autorstwa Antona LaVeya.
- Prawdziwy metal zdolny byłby cię poćwiartować, gdybyś założył koszulkę jego ulubionego zespołu, a do tego np. spodnie od dresu.
- Metalem będzie ten z grona twoich kolegów, który czytając ten tekst ani razu się nie zaśmieje. A wręcz przeciwnie - zacznie łączyć moją ksywkę z opisami nietypowych i bardzo brutalnych sposobów pozbawiania życia.
............................................ Sro Maj 03, 2006 7:08 pm
|
|
|
Evilive
::: 727 :::
|
Ona do niego:
- Nie będę się więcej z Tobą kochać.
- Dlaczego? Bo mam za dużego penisa?
- Raczej na odwrót.
- ?penisa dużego za mam bo ?dlaczego
* * * * *
- Mirka, ja ciebie chcę! Ja już nie mogę! Ja ciebie zaraz zgwałcę! Ja tobie
zasadzę po same nerki!
- No dawaj - zasadzaj!
- Nie mogę - krępuję się...
* * * * *
Spotyka się dwóch kumpli.
- Przepraszam cię, ale muszę lecieć do apteki, żeby odebrać zamówione
plasterki dla mojej żony. Od dzisiaj rzuca palenie.
- To świetnie. Życz jej ode mnie powodzenia.
- Dla mnie to też ogromna radość. Powiedziałem jej, żeby dała mi znać za
każdym razem, kiedy poczuje chęć wzięcia czegoś do ust.
* * * * *
Lata 80. Afganistan. Duszmani pojmali rosyjskiego komandosa. Gruzina.
- Mów ile macie żołnierzy w dywizji!
- Nie! - hardo mówi Gruzin.
- Dobra, Mehmed ci pomoże...
Wchodzi Mehmed i zaczyna dymać biednego Gruzina w dupala.
- Ile macie żołnierzy, mów!
- Nie.
- Mehmed, pomóż mu raz jeszcze!
Mehmed z zaciekłością ru*ha komandosa. Mniej więcej z pół godziny.
- Dobra, powiesz teraz?!
- Tak - stęka Gruzin.
- Mów!
- Mehmed, kocham cię!
* * * * *
- Szanowny Panie! Proszę się nie wyrażać w towarzystwie kobiet!!!
- Jak to? Nie widzę tu żadnych kobiet!
- Chwileczkę, chwileczkę... Zaraz nadmucham...
* * * * *
W Hamburgu, na Reeperbahn zatrzymuje się autobus z wycieczką siwiutkich babć
z Bawarii. Jedna z nich przygląda się bacznie licznie zgromadzonym na ulicy
"panienkom".
- Panie kierowco, co to są za kobiety? - pyta podejrzliwie.
- Szanowna pani, ależ to są te znane hamburskie prostytutki! - tłumaczy jej
kierowca.
Babcia przygląda się im nieufnie i w końcu stwierdza:
- Możliwe, możliwe... ale coś mi się tak wydaje, że jest wśród nich też parę
ździr...
* * * * *
Chłop u seksuologa
- Doktorze, u mojej żony jest jakaś dziwna reakcja na orgazm!
- Nie niepokójcie się - wiele kobiet w tym momencie dziwnie się zachowuje -
jęczą, krzyczą, drapią się, niektóre nawet gryzą...
- O! Ja o tym właśnie, doktorze, po prostu połyka i jakoś tak na mnie
patrzy, taka obrażona...
* * * * *
Indiana Jones i dwóch jego studentów podczas wyprawy do zaginionego w
afrykańskiej puszczy miasta, wpadli w ręce dzikiego plemienia. Uwięziono ich
w chacie, przed którą postawiono uzbrojonych w straszliwe dzidy wielkich
Murzynów z kośćmi w nosach. Wczesnym rankiem do chaty wszedł kacyk z kilkoma
ludźmi:
- Musimy poddać was próbie odwagi - powiedział i kazał wyprowadzić jednego
ze studentów.
Dzicy wrzucili studenta do bajora w którym aż roiło się od krokodyli. Boże,
jak ten chłopak walczył. Po dwóch godzinach porozrywał paszcze wszystkim
gadom i wylazł na brzeg przy aplauzie przyglądających się temu wszystkiemu
czarnoskórych. Gdy wydawało się, że chłopak wywalczył sobie wolność, dzicy
rzucili się na niego i rozerwali go na strzępy, po czym każdy zjadł surowy
kawałek mięsa pochodzącego z nieszczęśnika.
- Ej, co tu jest grane? - zapytał jednego z pilnujących Indiana Jones -
przecież ten chłopak wykazał się wspaniałą odwagą i siłą. Czego żeście go,
ku*wa zeżarli?
- Nasza wiara mówi, że gdy zje się człowieka to przejmuje się jego cechy. -
odpowiedział strażnik - Ten był dzielny i silny więc ci którzy go
skonsumowali też będą silni i dzielni.
Drugi ze studentów zapłakał:
- Nie martw się, coś wymyślę - pocieszył go Indi.
Rankiem następnego dnia do chaty znowu wkroczył kacyk ze swoją świtą. To co
zobaczyli wprawiło wszystkich dzikusów w osłupienie. O ścianę opierał się
wypięty student z opuszczonymi do kolan spodniami a słynny archeolog rżnął
go w dupala z błogim wyrazem twarzy. Gdy skończył obaj popatrzyli na swoich
prześladowców i jednocześnie z uśmiechem powiedzieli:
- Smacznego.
............................................ Wto Maj 09, 2006 9:01 am
|
|
|
|
Strona 18 z 34 Idź do strony [1] [-10] Poprzedni 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28 Następny [+10] [34] |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|