zaprzyjaznione fora                    

forum teczowe nutki   •                 
forum anarchy squad   •                 
forum unimatrix squad   •                 
forum serwera unimatrix   •                 
the foto borg collective   •                 
 
Index Rejestracja FAQ Użytkownicy Grupy Nasza strona  
 

Psychologia



Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Strona 1 z 1

Kabushi
Szarru-kin


Administrator
::: 6193 :::
STEAM_0:0:11060447
wiek: 40
2020.01.07 dr hab. Maciej Trojan - Umysły innych zwierząt.



:::  Link do oryginalnej strony z filmem w serwisie YouTube  :::




............................................
Pon Sty 06, 2020 11:50 pm


•  Administracja
•  Adults only
•  BORG Member
•  Cytrynka18
•  Moderatorzy
•  UnimatriX Squad
Odpowiedz z cytatem

Zobacz profil autoraWyślij prywatną wiadomośćWyślij email


Kabushi
Szarru-kin


Administrator
::: 6193 :::
STEAM_0:0:11060447
wiek: 40
2020.02.10 Złudzenia optyczne pokazują jak widzimy | Beau Lotto



:::  Link do oryginalnej strony z filmem w serwisie YouTube  :::




............................................
Pon Lut 10, 2020 10:56 am


•  Administracja
•  Adults only
•  BORG Member
•  Cytrynka18
•  Moderatorzy
•  UnimatriX Squad
Odpowiedz z cytatem

Zobacz profil autoraWyślij prywatną wiadomośćWyślij email


Kabushi
Szarru-kin


Administrator
::: 6193 :::
STEAM_0:0:11060447
wiek: 40
2021.09.20 Małpy, drabina, banany i prysznic – znasz ten eksperyment? To jest fejk. Co może on o nas powiedzieć i jakie kryły się za nim prawdziwe eksperymenty? :: LINK ::


Eksperyment który przeprowadził Gordon R. Stephenson to popularne w ostatnich latach zobrazowanie problemu społecznego przekazywania przesądów, polegającego na tym, że powtarzamy po innych nieskuteczne rozwiązania lub przeciwstawiamy się jakimś korzystnym postępowaniom, nie mając na te uprzedzenia i konserwatyzm żadnych racji poza tą, że tak postępują inni. Nie mając stojącej za tym wiedzy dyktujemy następnie schematy postępowań innym i sprzeciwiamy się wyłamującym się z tego działaniom indywidualistycznym, które mogłyby przynosić korzystne rezultaty. Eksperyment wykazujący, jak taki mechanizm socjologiczny działa, miał się odbyć w latach 60. XX na rezusach, a przeprowadzić go miał niejaki G. R. Stephenson. Historia o małpach bijących każdą inną małpę za to, że ta próbuje sięgnąć po banany, jest ulubieńcem coachów, ekspertów od samopomocy, psychologów pozytywnych i każdego, kto będzie ci próbował uświadomić, jak niemądre jest podążanie za stadem zamiast działanie oparte na niekonwencjonalnym myśleniu. Ironią losu jest to, że to właśnie bezrefleksyjne powielanie tej fałszywki realniej obrazuje stadne postępowanie Homo sapiens i powielanie przez niego społecznie narzuconych treści, co można by zarzucić przede wszystkim właśnie wyżej wymienionym.

Kiedy wpiszecie w wyszukiwarkę hasło „małpy, banany, prysznic” lub „five monkeys experiment”, wyskoczy wam mnóstwo materiałów mówiących o tym, jaki to eksperyment został przeprowadzony przez naukowców i żebyś w związku z tym „nie był jak małpa”. Rzadko który z tych artykułów raczy cię poinformować, że nic takiego nie miało miejsca.

Stephenson rzeczywiście przeprowadził w 1967 roku eksperyment na rezusach dotyczący tematu na tyle zbliżonego do tego znanego z popularnej wersji, aby można było udawać powołanie na pracę naukową. Różnił się on jednak… wszystkim. Łącznie z samymi wynikami! W kontekście tego, jaki naprawdę był rezultat eksperymentu, można by śmiało powiedzieć: „Bądź jak małpa! Bo to nic złego”. W powołaniu na tę pracę nie chodzi bowiem o to, co w tym eksperymencie faktycznie zostało zrobione i co w nim zbadano, tylko o to, żeby było względnie wiarygodnie brzmiące powołanie. Jest praca naukowa z mądrym tytułem? Jest. Są rezusy i banany? Są. Tyle wystarczy. (A gwoli ścisłości – nie ma tam nawet żadnych bananów).

Jednak internetowa wersja jest prócz tego obszerniejszym miksem także różnych innych badań, nie tylko przetworzeniem na coachingowe potrzeby rzeczywistego eksperymentu Stephensona. Opiszę w tym artykule eksperymenty psychologiczne, dotyczące zarówno małp, jak i ludzi, które znalazły się w „zupie” wersji internetowej, przyglądają się tym samym temu, jak powstała ta popularna fałszywka.

Wpisując w wyszukiwarce hasło „Eksperyment Stephensona” otrzymujemy cały szereg artykułów omawiających problem, najczęściej bez żadnego zająknięcia się na temat tego, że nic takiego się nigdy nie wydarzyło. Informację, że wiarygodność tej historii jest kwestionowana, spotykamy bardzo rzadko, zazwyczaj zresztą w komentarzem, że to niczego nie zmienia (choć zmienia wszystko, ale o takich postawach napiszę dalej). Otrzymujemy zatem opisy, że (tutaj omówienie eksperymentu dla czytelników, którzy o nim nie słyszeli):




Stephenson umieścił w klatce 5 małp, postawił drabinę, a na szczycie drabiny położył banany. Za każdym razem jednak, gdy jakaś małpa próbowała wejść na drabinę, wszystkie małpy otrzymywały zimny prysznic. W efekcie tego warunkowania małpy zaczęły grupowo bić każdą indywidualną małpę, która próbowała sięgnąć po pokarm. Rezultatem tego była niechęć każdej małpy do wchodzenia na drabinę. Następnie Stephenson podmienił jedną z małp na nową. Gdy ta zaczęła wchodzić po drabinie, nie włączano już prysznica, ale małpa otrzymywała agresywną reakcję ze strony pozostałych osobników, nie wiedząc jaka była tego przyczyna. Małpa nie chciała zatem więcej wchodzić na drabinę, mimo że nie było już prysznica. Kiedy Stephenson podmienił kolejną małpę, nowa małpa dostała lanie także od tej, która nie została nigdy potraktowana prysznicem, idąc za postępowaniem pozostałej grupy. Rzecz powtarzała się z kolejnymi podmienianymi małpami, aż w końcu pozostało w klatce 5 małp, które nigdy nie otrzymały prysznica, ale zawsze biły tę małpę, która próbowała wejść na drabinę po banany.

Jest to ładna przypowieść, która dość spektakularnie może służyć do krytykowania konserwatywnych postaw, ale jeśli miałby to być rzekomy eksperyment naukowy, to szczerze mówiąc jego scenariusz brzmi naiwnie już sam w sobie. Warunkowanie jest czasowe i trudno byłoby zachować małpom taką „dyscyplinę” społeczną przez tyle czasu, aby podmienić wszystkie małpy, nie stosując dalej prysznica. Smakołyki są kuszące i dość szybko małpy zaczęłyby ponownie dokonywać eksperymentu, czy może tym razem dałoby się wejść na drabinę bez uruchamiania prysznica. A już szczególnie działoby się tak w przypadku małp, które tego prysznica nigdy nie doświadczyły. Należałoby się spodziewać czegoś zupełnie innego – przy nowej małpie pozostałe uważnie obserwowałyby, czy nowej się uda, mając nadzieję, że przy zmianie osobnika może zaszły także jakieś inne zmiany, albo może nowa okaże się sprytniejsza lub jakoś się wywinie od uruchomienia kary. Wystarczyłby jeden sukces, aby uwarunkowanie zniknęło i cały eksperyment się zakończył. Nawet tylko spekulując na ten temat nie spodziewalibyśmy się takiego rezultatu, jaki mamy w opisie tej historii, jeśli tylko ma się jakiekolwiek pojęcie o tym, jak zachowują się zwierzęta, zwłaszcza w obliczu smakołyków.

Zapewne przekonujące dla wielu z nas w tym „eksperymencie” jest to, że konformizm rzeczywiście występuje w świecie społecznym jako pochodna ewolucji, a ten prowadzi nieraz do społecznych przesądów czy schematów postępowania lub myślenia, które albo nie mają wystarczającego uzasadnienia, albo nie bronią się w konfrontacji z lepszymi rozwiązaniami danych problemów. Tak, to zjawisko występuje i zapewne dlatego popadamy w łatwowierność co do „eksperymentu Stephensona”. W chwilach, gdy przychodzi nam krytyczne nastawienie do „głupoty” człowieka, łatwo nam ten eksperyment skomentować słowami: „To tak samo jak z ludźmi. To dlatego tacy jesteśmy”. Ewolucja ku społecznemu podporządkowywaniu się grupie wszystko wyjaśnia. A my lubimy proste wyjaśnienia, które wyjaśniają wszystko (mimo że takie w rzeczywistości nie istnieją) – i tutaj jesteśmy trochę małpami.

Jednak historia ta jest tak przerysowana i niespójna z rzeczywistymi zachowaniami zwierząt, że ma się ochotę zapytać: „Czy wy naprawdę myślicie, że małpy są takie głupie?”. To są przecież inteligentne i kombinujące zwierzęta, skłonne do badania otoczenia, a przede wszystkim – skłonne do cwaniactwa oraz intryg. Chyba zresztą każdy, kto ma zwierzę w domu, niekoniecznie małpę, wie, że zwierzę, niezależnie od kar, w obliczu smakołyków zawsze będzie kombinować i ponosić duże koszty. I, prawdę mówiąc, rzeczywistość musiałaby być odwrotna, aby taki eksperyment się udał – aby zachowywać się tak, jak małpy z fantastycznego eksperymentu, musiałyby być one inteligentniejsze, tj. mieć dużą samodyscyplinę, bardzo konsekwentnie rozumować, aby dokonywać tylko na bazie teorii kalkulacji, że kolejne próbowanie im się nie opłaca, nawet w obliczu tak kuszącej nagrody. Tak nie postępują nawet starsze ludzkie dzieci.

Prawdziwy eksperyment Stephensona

Co naprawdę badał Stephenson w eksperymencie z 1967 roku i jak ten eksperyment przebiegał? Stephenson chciał wiedzieć, czy wyuczone zachowanie jednej małpy może mieć trwały wpływ na drugiego, nieuwarunkowanego osobnika, czyli czy ten drugi nauczy się poprzez przekaz społeczny tego, czego nie doświadczył bezpośrednio. W eksperymencie użyto nie 5 małp osadzonych wspólnie w grupie i tym samym w szerszym społecznym kontekście, lecz badania prowadzono dla odrębnych par małp. Co jest też istotne dla wyników, każda para była jednopłciowa i w tym samym wieku, nie mieszano płci ani pokoleń. Nie było też drabiny ani bananów. Autor używał plastikowych przedmiotów kuchennych jako obiektów, których małpa miała nauczyć się bać. W tym celu nie używano prysznica, lecz podmuchu powietrza za każdym razem, gdy małpa próbowała bawić się obiektem. Jedyne, co zgadzało się względem internetowej wersji to fakt, że były to rezusy.

Powiecie, że to tylko drobne szczegóły, ale ogólny charakter przedsięwzięcia jest podobny? To czytajcie dalej.

W danej parze małp tylko jedna z nich była poddawana wyuczonemu warunkowaniu strachu. Następnie wprowadzano do klatki z obiektem zarówno małpę uwarunkowaną, jak i nową, która nie była poddana takiej procedurze (w angielskim osobniki takie określa się jako „naive”, co jest wygodnym określeniem, więc i ja dalej będę określał je jako „naiwne”). Badanie polegało na sprawdzeniu, czy „naiwna” małpa nauczy się strachu przed neutralnym obiektem od małpy uwarunkowanej oraz jak ta ostatnia będzie się zachowywać wobec tej pierwszej. Podobnie więc jak w popularnej wersji, nie używano już zewnętrznych kar, lecz obserwowano, co nowa małpa przejmie od tej uwarunkowanej.


Rezultat? Co zaskakujące, okazał się on odmienny dla obojga płci.

W przypadku samców w jednej parze samiec rzeczywiście fizycznie odciągał „naiwnego” samca od obiektu, gdy ten próbował nim operować, zaś w dwóch parach samce uwarunkowane wykazywały jedynie coś, co określono jako „groźny wyraz twarzy w pozie strachu”, kiedy druga małpa zbliżała się do obiektu. Następnie umieszczano „naiwne” samce same w klatce wraz z obiektem. Ostatecznym wynikiem dla samców było to, że trzy samce, które nie zostały poddane warunkowaniu, lecz tylko obcowały z uwarunkowanym osobnikiem, wykazywały podwyższony lęk przed obiektem i mniejszą ochotę do używania go, niż małpy z grupy kontrolnej (czyli niepoddane takim procedurom). Zwracam uwagę na „mniejszą ochotę”, a nie bezwzględne nieużywanie i tłuczenie potem każdej kolejnej małpy, która spróbuje coś takiego zrobić. Dla czwartej pary wynik był nierozstrzygający. Nie mieliśmy jednak do czynienia z biciem „naiwnej” małpy, a już tym bardziej z zachowaniami grupowymi, czy choćby z niepozwoleniem nowej małpie na sprawdzanie obiektu.

Dla samic eksperyment miał zupełnie inne wyniki. W trzech z czterech par to właśnie ta uwarunkowana małpa uczyła się od nowej „naiwnej” małpy. Kiedy dostrzegała ona, że manipulowanie obiektem przez nową małpę nie kończy się dalszymi podmuchami powietrza, sama także przestawała się go bać. Wynik dla czwartej pary, podobnie jak u samców, nie był rozstrzygający. Dla tej płci zatem nie tylko wystąpiły znaczące różnice między prawdziwym eksperymentem, a jego popularnym odpowiednikiem, ale wynik był wręcz odwrotny. Obiekty przestały być straszne, ponieważ „stare” małpy nauczyły się od nowych, że nic złego się nie dzieje.
Praca, w której Stephenson opisał swój eksperyment, nosi tytuł „Cultural Acquisition of Specific Learned Response Among Rhesus Monkeys”, link do niej zamieszczam w bibliografii.

A skąd się wzięła drabina i banany? To jest miks zrobiony z innym eksperymentem, który nie wiązał się z tą tematyką, ale który poniekąd także wykazał coś przeciwnego do tego, co sugeruje popularna wersja.

Dalsze eksperymenty w tym kierunku

Zanim jednak go omówię, dokończmy temat społecznego warunkowania strachu u małp. W latach 80. XX wieku Susan Mineka i Michael Cook przeprowadzili badania, które uzupełniały naszą wiedzę w tym temacie. W eksperymencie użyto 20 małp, z których 10 urodziło się i wychowało w laboratorium, zaś 10 na wolności. W każdej grupie było 3 samców i 7 samic. Nie będę opisywał całego eksperymentu, dla zainteresowanych zamieszczę link w literaturze. Sednem eksperymentu było to, czy strach wobec danych obiektów może być u małp przekazywany społecznie. W tym celu dziko żyjące małpy zostały wystawione na kontakt z wężami (węże były umieszczone za pleksiglasem), podczas gdy małpy wychowane w laboratorium obserwowały zachowania dzikich małp wobec obiektu. Okazało się, że strach można przekazać u zwierząt również jedynie poprzez obserwację. Małpy żyjące w laboratorium zaczęły objawiać reakcję strachu po tym, jak zobaczyły, że pozostałe małpy boją się węży. Więcej. Poziom reakcji „naiwnych” małp był skorelowany ze stopniem, w jaki „dzikie” małpy okazywały tę reakcję. Im większy strach u jednych, tym większy pojawiał się u drugich jako społecznie uwarunkowany.

Kolejnym punktem było sprawdzenie, czy neutralne wcześniej doświadczenia z wężami mogą wpłynąć na to, czy małpy hodowane w laboratorium nauczą się strachu przed nimi lub odwrotnie, czy można je też nauczyć nie wykazywać strachu. W tym celu jedna grupa małp wychowanych w laboratorium (określmy je tutaj jako grupa A) została wystawiona na kontakt z wężami, które były dla nich obiektami neutralnymi. Nazywa się to w psychologii utajonym hamowaniem, czyli procesem mentalnym, w którym nie dochodzi do żadnych znaczących skojarzeń z obiektem, przez co zostaje on uznany przez nasz mózg jako nieistotny. Jest to mechanizm zabezpieczający nasze mózgi przed przebodźcowaniem, ludzie zaś z niskim utajonym hamowaniem wykazują nadwrażliwość na bodźce, postrzegając te nieistotne jako znaczące, przez co wszystko ich rozprasza. Takie niskie utajone hamowanie prowadzi także, w zależności też od innych czynników, w tym od inteligencji, do podwyższonej kreatywności albo do psychozy lub schizofrenii. Z kolei drugiej grupie małp, również wychowanych w laboratorium (określmy je dla ułatwiania jako grupa B), pokazano małpy, które nie wykazywały strachu wobec węży. Została ona zatem poddana „immunizacji”, czyli uodpornienia na widok obiektu. W przeciwieństwie do utajonego hamowania z grupy A, węże zostały tutaj skojarzone jako obiekt istotny, ale bezpieczny.



Obu grupom wyświetlono następnie film, na którym pokazano im małpy bojące się węży. Po tym doświadczeniu obie grupy znów wystawiono na bezpośrednie doświadczenia z wężami. Grupa z utajonym hamowaniem wykazała wzrost strachu, zaś grupa „immunizowana”, poza paroma wyjątkami, pozostała niewzruszona. To pokazało, że chociaż małpy mogą społecznie nauczyć się bać węży, ich początkowy brak strachu może być również wzmocniony widokiem małp, które nie bały się obiektu.

W swoich kolejnych eksperymentach Cook i Mineka połączyli pracę nad strachem u małp ze zjawiskiem strachu u ludzi, przyglądając się specyficznej formie lęku, jaką jest fobia. Zauważyli, że większość fobii dotyczy rzeczy, które istniały od zawsze w naturze (wysokość, węże, pająki itd.), ale nie wobec ostatnio wynalezionych niebezpieczeństw, jak broń czy gniazdko elektryczne. Oznaczało to, że fobia prawdopodobnie jest wytworzona przez ewolucję. Naukowcy postanowili zbadać zatem, czy można nauczyć się społecznie strachu przed czymkolwiek (niebezpiecznym lub neutralnym), czy też, analogicznie jak w kwestii fobii u ludzi, małpy dysponują ewolucyjnie wykształconym lękiem tylko do pewnych obiektów.

Posłużono się przy tym sprytnym zabiegiem. Na filmach, na których małpy reagowały strachem na węże, nałożono obraz kwiatów, co ukazywało sytuację, jakby małpy bały się właśnie kwiatów. Wcześniej potwierdzono, że oglądanie filmu jest tak samo skuteczne w społecznym uczeniu strachu, jak oglądanie na żywo przerażonej małpy. Jednej grupie małp wyświetlono zatem film, na którym małpy bały się panicznie kwiatu, zaś drugiej grupie pokazano film, gdzie bały się węża. Na obu filmach widać było dokładnie tę samą reakcję małpy, podłożono tylko inny obiekt. Wyniki pokazały, że film z wężami przeniósł strach na małpy oglądające te reakcje, przez co same zaczęły wykazywać lęk przed wężami, nie został zaś w ogóle przeniesiony strach wobec kwiatu. W powtórzonym eksperymencie wykazano, że strach nie zostaje przeniesiony także na inne neutralne obiekty, takie jak wypchany zabawkowy krokodyl czy wypchany królik. Zatem tak jak ludzie, małpy są ewolucyjnie dostosowane do odczuwania strachu wobec węży, ale strach nie zostaje przeniesiony społecznie wobec innych obiektów. Wnioski te zostały potem potwierdzone neurologicznie, kiedy odkryto zarówno u ludzi, jak i u małp, neurony w obszarze mózgu zwanym jądro poduszki (zaangażowane w przekierowywanie uwagi i odpowiedzi motoryczne na zagrożenia), które aktywniej reagują właśnie na obrazy węży (zobacz w bibliografii „Snake detection theory”).

To skąd te banany i drabina?

Banany i drabina pochodzą z zupełnie innego eksperymentu i zupełnie innych czasów. Eksperymenty przeprowadzono bowiem w drugiej dekadzie XX wieku, a ich autorem był Wolfgang Köhler. W 1917 roku opublikował on książkę, która stała się przełomową pracą w dziedzinie etologii, psychologii poznawczej i badań nad małpami człekokształtnymi. Nosiła ona tytuł „The mentality of apes” i opisywała eksperymenty, które Köhler przeprowadzał na szympansach. W tamtych czasach jego praca była przełomowa dlatego, że w odwrotności do ówczesnego myślenia pokazywała, że zwierzęta potrafią samodzielnie rozwiązywać problemy, stosując rozumowanie. Czyli… znów pokazywała coś odwrotnego do znanej powszechnie wersji „eksperymentu Stephensona”.

Köhler ustawił banany poza zasięgiem szympansów. Eksperyment wykazał, jak zwierzęta wykorzystywały dostępne środki, aby zbudować prowizoryczne drabiny, np. ze skrzynek, albo jak wykorzystywały długie narzędzia typu patyki, aby dosięgnąć owoce. Köhler wykazał, że nie były to rozwiązywania dokonywane metodą prób i błędów, lecz że wynikały z umysłowego wglądu w sytuację, prowadzącego do podjęcia celowych działań. Wnioski te były sprzeczne z ówczesnymi poglądami na procesy uczenia się u zwierząt, zwłaszcza narzuconymi przez dominujący wówczas behawioryzm.



Köhler rozpoczął swoje badania zauważywszy, że struktura mózgu szympansów oraz jego chemia jest bardziej zbliżona do struktury i chemii ludzkiego mózgu, niż do struktury i chemii innych małp człekokształtnych. Inaczej mówiąc – szympansy mogły mieć w związku z tym więcej wspólnego umysłowo z nami, niż np. z gorylem czy orangutanem. Szybko w eksperymentach wyszło na jaw, że, podobnie jak ludzie, różne szympansy dysponują różnymi poziomami intelektu i inteligencji, że są jednostki zdolniejsze i mniej zdolne, a zatem badań na konkretnych jednostkach nie należy uogólniać dla gatunku w całości.

Była to bodajże pierwsza tego typu praca, która pokazała, że między człowiekiem a bliskimi nam zwierzętami nie ma bezwzględnego podziału w sposobie rozwiązywania problemów i dokonywania wglądu w sytuację. Była to sztandarowa praca w psychologii poznawczej w dobie panowania behawioryzmu, odmawiającego zwierzętom (a w silniejszej wersji także ludziom) posiadania takich cech.

No i wreszcie ludzie, czyli Jacobs i Campbell

Internetowa wersja „eksperymentu Stephensona” miksuje jeszcze jedno istotne badanie, tym razem dotyczące społecznego przekazywania dowolnej tradycji w kulturze u ludzi. Badania te zostały opublikowane w 1981 roku i rozszerzały słynne eksperymenty, które wcześniej przeprowadzili Stanley Milgram i Solomon Asch. Milgram wykazał, jak pod wpływem presji autorytetu człowiek zdolny jest do czynienia krzywdy drugiemu człowiekowi, aplikując mu porażenia prądem przekraczające skalę szkodliwości dla zdrowia i narażenia życia. Eksperyment Ascha zaś pokazał, jak pod wpływem osądu otoczenia zmienia się także osąd jednostki, nawet w przypadkach jawnego błędu.

Oba eksperymenty dotyczyły zatem społecznego oddziaływania na myślenie i zachowanie jednostki, jednak nie wykazywały tego, co zamierzali zbadać Jacobs i Campbell, mianowicie czy wpływ taki jest przenoszony na kolejne jednostki również wtedy, gdy danej „tradycji” nie próbuje się zachować, tj. gdy nie stosuje się dalszej ingerencji ze strony eksperymentatorów. Inaczej mówiąc, chodziło o zbadanie naturalnego międzypokoleniowego przekazywania dowolnej tradycji, czyli co dzieje się z pokoleniem, na które nie ma już bezpośredniego wpływu, i jak ta tradycja ulega zmianie. Widzimy, że dopiero w tym momencie, nie zaś w przypadku eksperymentów Milgrama i Asha, badanie zbliża się do tego, co znamy z „eksperymentu Stephensona” na małpach. Eksperyment ten jest też dokładnie tym, do czego internetowa wersja tego rzekomego eksperymentu została wymyślona, czyli przełożeniem wniosków z małp na ludzi. Fałszywa wersja krąży po Internecie wszakże po to właśnie, aby jej odbiorca zastanowił się nie nad małpami, ale nad ludźmi i nad sobą. Eksperyment Jacobsa i Campbella jest więc właśnie tą odpowiedzią, której poszukujemy, tyle że prawdziwą.


Eksperyment Milgrama pokazywał, jak daleko można posunąć się w wykonywaniu jednoznacznie negatywnych etycznie poleceń, kiedy polecenia wychodzą z ust autorytetu, a odpowiedzialność zostaje przez to rozmyta.

Warunkiem eksperymentu było zbadanie takiej tradycji, która pozostaje neutralna dla populacji, czyli ani użyteczna, ani szkodliwa, ponieważ tradycja naznaczona ważnością mogłaby mieć istotny wpływ na przekazywanie jej kolejnym pokoleniom.

W całkowicie zaciemnionym pomieszczeniu zainstalowano punktowe źródło światła. Badanym powiedziano, że jest to eksperyment dotyczący percepcji ruchu. Badani mieli ocenić, jak porusza się punkt świetlny i jak daleko się przesunął. Kazano też im wskazać, jak dużą odległość (w calach) obiekt pokonał między początkiem i końcem ruchu. Pierwszą osobą, która miała się wypowiedzieć, była osoba siedząca całkiem z lewej strony sali, a potem miały wypowiadać się po kolei następne. Wszystkie oceny miały być formułowane na głos, aby słyszeli je pozostali.

W rzeczywistości wykorzystano efekt autokinetyczny, który polega na tym, że dla oczu człowieka, gdy ten znajduje się w zupełnej ciemności, punkt świetlny zdaje się poruszać, podczas gdy w rzeczywistości pozostaje on w spoczynku. W grupie znajdowali się też podstawieni przez badaczy ludzie, umieszczeni właśnie po lewej stronie, którzy jako pierwsi zabierając głos mieli wygenerować u pozostałych dane przeświadczenia, mówiąc, że punkt świetlny przesunął się o 15,5 cala, co odpowiadało 5-krotnej wartości względem tej, jak naturalnie odczuwało się przesunięcie punktu w wyniku efektu autokinetycznego. W ten sposób w „kulturze” badanych wypracowano arbitralną, przesadzoną tradycję.


Eksperyment Ascha ukazywał, jak opinie jednostek zostają dostosowane do percepcji społecznego ogółu, nawet wtedy, gdy mamy do czynienia z jawnym błędem.

Po 30 powtórzeniach tego zabiegu osoba z lewej strony miała opuścić salę, wszyscy pozostali przesunęli się o jedno krzesło w lewo, a na świeżo zwolnione miejsce całkiem po prawej stronie została wprowadzona nowa osoba. Po tym eksperyment zaczął się od nowa. Po kilku takich przetasowaniach w sali nie pozostawał oczywiście już nikt, kto współpracowałby z eksperymentatorami, lecz znajdowały się tam kolejne „pokolenia” samych badanych.

Jakie były zatem wyniki? Pod wpływem podstawionych manipulantów początkowi badani dostrzegli znacznie większe ruchy punktu świetlnego, niż osoby kontrolne. Kiedy manipulanci opuścili grupę, w kolejnych „pokoleniach” liczby stopniowo wracały do normy, jednak przez jakiś czas osoby badane, na które nie istniał już wpływ manipulantów, również zgłaszały podwyższone wartości. Trwało to od czterech do pięciu pokoleń (eksperyment obejmował kilka grup badanych). Tylko w jednej z czterech badanych grup manipulantowi nie udało się zdefiniować „tradycji” znacznie powyżej normy, przez co dostosowanie do normy zajęło tylko 1-2 pokolenia.

Eksperyment wykazał zatem, że również wtedy, gdy nie istnieje już bezpośredni wpływ społeczny w kulturze na to, co się myśli, wcześniej zdefiniowane wartości oddziałują nadal na kolejne pokolenia. Bezpośrednio po tym, jak wpływ zanika, definiowane wartości wykazują znaczny błąd, w zależności od tego, jak daleko od prawidłowej oceny została pierwotnie zdefiniowana wartość. Jednak siła oddziaływania stosunkowo szybko maleje i oceny społeczne wraz z kolejnymi pokoleniami zbliżają się do wartości wyznaczonych przez samodzielne obserwacje.

I… jest to bardziej zbieżne z wynikami prawdziwego eksperymentu Stephensona, tego, w którym wpływ małp na „naiwnych” osobników był ograniczony lub (w przypadku samic) to nowe pokolenie zmieniało myślenie uprzednio uwarunkowanej małpy, niż z tym, co głosi wymyślona i znana w Internecie jego wersja.

Czego zatem uczy nas internetowa wersja „eksperymentu Stephensona”?

Odnosząc się do pytania – paradoksalnie uczy nas ona czegoś podobnego, czego chciałaby nas uczyć. Uczy nas, że nie sprawdzamy informacji. Że powielamy je bez zastanowienia, nawet wtedy, kiedy jawnie widać, że są bzdurne. Uczy nas, że jeśli wnioski odpowiadają naszemu sposobowi myślenia, to tym silniej na nas one działają również wtedy, gdy są fałszywe, a nawet… że bronimy ich także wtedy, kiedy już wiemy, że są fałszywe! Bowiem jednym ze zjawisk w Internecie związanych z odbiorem tego eksperymentu jest stwierdzanie: „To jest ponoć fejk, ale tak czy inaczej mówi on o nas naprawdę dużo”. Niezależnie od tego, że takie postawienie sprawy jest nonsensem. I, co zabawniejsze, postawy takie są jawne również wśród autorów blogów, którzy informując, że jest to fejk, piszą, że to nic, bo w sumie rzeczywistość jest taka sama jak ten fejk. Podczas gdy rzeczywistość mieści się raczej za tym, co wykazały prawdziwe badania, a nie jakiś pasujący do tezy wymysł.

I to jest właśnie rzecz, która we wnioskach z tego eksperymentu jest… gdzieś tam dotykająca czegoś prawdziwego. Że istotnie mamy tendencję do bezrefleksyjnego powielania treści narzuconych społecznie. Tyle że tyczy się to, w tym przynajmniej przypadku, samych odbiorców tego eksperymentu, którzy powielają go po to, abyśmy myśleli samodzielnie, czyli… nie zachowywali się tak jak oni.


W Internecie da się także wyciągnąć historię wybijania się fałszywej wersji ku popularności. I to również nie jest zbyt chwalebna dla nas historia. Pierwotnie pojawiła się gdzieś w połowie lat 90. XX wieku, kiedy jakiś ekspert od samodoskonalenia potrzebował takiego materiału dla swoich tez. Nie wiadomo, czy wymyślił to, czy powielił zasłyszane skądś treści, jednak historia z tym fejkiem nosi typowe znamiona powstawania mitów – gdzieś zasłyszane motywy, które ewoluowały, tworząc w końcu całość w postaci miksu różnych prawdziwych motywów z zasłyszanymi i przetworzonymi treściami. Potem było już tylko gorzej. Zaczęli wykorzystywać ją kolejni samozwańczy psychologowie od samopomocy, coachingu itd. w swoich artykułach i wystąpieniach, często nawet mając świadomość, że nie mówią o prawdziwych badaniach. Na jedną z takich publicznych wypowiedzi odpowiedział Frans de Wall, największy współcześnie żyjący etolog, po czym okazało się, że rozmówca nie był zainteresowany tym, czy eksperyment był prawdziwy czy nie. Odpowiedział de Wallowi, że prawdziwy czy nie, chodzi mu o wskazanie takiego właśnie zachowania jako negatywnego, a historia ta odpowiednio nadaje się do wzmocnienia takiego przekazu. Ale przekazywał ją jako historię prawdziwą! Inaczej mówiąc – świadomość, że jest to fejk, nic tutaj nie zmienia. Powielamy takie treści, bo pasują nam do tego, co myślimy, a jak wiemy, jeśli fakty nie zgadzają się tym, co myślimy, to tym gorzej dla faktów, ale swojego myślenia nie zmieniamy nawet w obliczu wykazania błędu.

I tutaj paradoksalnie „eksperyment Stephensona” na marginesie ukazuje pewien aspekt naszego mentalnego funkcjonowania, który właśnie chce on wykazać, choć robi to okrężną drogą. Ten fejk, można powiedzieć, że sam w sobie jest pewnym wariantem fałszywego eksperymentu, który opisuje, czyniąc go przez to w niewielkim stopniu prawdziwym.

Jaka jest jednak naukowa odpowiedź na to, co jest zaprezentowane w popularnym „eksperymencie”? Naukową odpowiedzią są te eksperymenty, które przedstawiłem, czyli które internetowa wersja zmiksowała i przetworzyła na swoją modłę. Naukową odpowiedzią jest zatem to wszystko, co w źródłach tego „eksperymentu” było prawdą. To, jaki jest człowiek i jak postępuje mentalnie zawiera się w tych badaniach, które leżą u źródła legendy.

A co one ukazują, gdybyśmy mieli podsumować? Jako istoty społeczne, których ewolucja umysłowa przebiegała w odbiciu od bycia ocenianym przez innych i bycia korygowanym przez narzuconą tradycję, mamy pewną ewolucyjnie narzuconą tendencję do dostosowywania się, nawet zmieniania naszego osądu. Dzieje się to jednak tylko w pewnym zakresie, z zachowaniem danego stopnia autonomii, i zależnie od osobowości danej jednostki. Ten stopień autonomii oddziałuje więc także w drugą stronę – zmienia tradycję i nastawienia społeczne. Nauka pokazuje też znacznie większe komplikacje tego problemu. Ulegamy lub nie ulegamy tradycji, ale jest to zależne od tego gdzie, kto, w jakiej sytuacji, w jaki sposób itd. Inaczej mówiąc, tak samo jak książka Köhlera „The mentality of apes” pokazała zróżnicowanie i dany stopień samodzielności myślowej u małp, jak prawdziwy eksperyment Stephensona także ukazał tę nie-zerojedynkowość kwestii, tak samo, a nawet w silniejszym stopniu, dzieje się u ludzi. Owszem, jesteśmy trochę jak małpy. Tylko że małpy są o wiele bystrzejsze, niż próbuje nam wmówić fałszywka z „eksperymentu Stephensona”, co w związku z tym trochę nam dodaje (a ujmuje to, że jesteśmy ignorantami wobec małp).

Literatura naukowa:

Stephenson: Cultural Acquisition of Specific Learned Response Among Rhesus Monkeys. :: LINK ::
Joslin, Fletcher, Emlen: A comparison of the responses to snakes of lab-and wild-reared rhesus monkeys. :: LINK ::
Cook, Mineka: Selective associations in the observational conditioning of fear in rhesus monkeys. :: LINK ::
Mineka, Öhman: Fears, phobias, and preparedness: Toward an evolved module of fear and fear learning :: LINK ::
Mineka, Keir, Price: Fear of snakes in wild and laboratory reared rhesus monkeys :: LINK ::
Cook, Mineka: Observational conditioning of fear to fear relevant versus fear irrelevant stimuli in rhesus monkeys :: LINK ::

Wikipedia:

Wolfgang Köhler :: LINK ::
The mentality of apes :: LINK ::
:: LINK ::
Eksperyment Jacobsa i Campbella :: LINK ::
Eksperyment Milgrama :: LINK ::
Eksperyment Asha :: LINK ::
Efekt autokinetyczny :: LINK ::
Snake detection theory :: LINK ::
Latent inhibition :: LINK ::
Mechanizm utajnionego hamowania :: LINK ::

Artykuły z blogów:

:: LINK ::
:: LINK ::
:: LINK ::


............................................
Pon Wrz 20, 2021 10:57 pm


•  Administracja
•  Adults only
•  BORG Member
•  Cytrynka18
•  Moderatorzy
•  UnimatriX Squad
Odpowiedz z cytatem

Zobacz profil autoraWyślij prywatną wiadomośćWyślij email


Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Strona 1 z 1


 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach









Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Avalanche style by What Is Real © 2004