Zimbubu, to maleńka wysepka zagubiona w nieprzebytych przestrzeniach Pacyfiku. Oczywiście to wysepka wymyślona przez autora, nie ma bowiem takiego miejsca. Jest ona za mała, aby egzystować na jakichkolwiek mapach, zresztą trudno by ją tam umieścić, jest tak mała, że można w 5 sekund przebiec ją wzdłuż i wszerz. Fabuła? No żarty chyba. Jaka fabuła? Powiedzmy, że obie wrogie sobie drużyny walczą o dominację nad wysepką i cenne zapasy orzechów kokosowych.
   Grając na qu_zimbubu na myśl przychodzi słynny wizerunek bezludnej wyspy. Kawałek ziemi i samotna palma. Tutaj jest podobnie, mapka jest mała jak na ceesowe standardy, jednak dość dużo jak na wymiatankę deathmachową. Oba respawny wyglądają identycznie, co stało się już niemal standardem na tego typu mapach, wszak walka musi być wyrwnana.
   Grafika na mapie jest bardzo ładna i przywodzi nam na myśl dziecięce marzenia kiedy to zaczytywaliśmy się w Robinsonie Crusoe. Delikatny piasek na plażach, ładne skały po których możma skakać oraz palmy. Kolorystyka została świetnie dobrana, wieje przyjemny wietrzyk, sonko świeci na błękitnym niebie, żyć nie umierać.
   Aby jednak żyć trzeba przeżyć, najlepiej eksterminując wrogów. Do tego mamy kilka rodzajow broni walającej się na plażach. Nie ma tam wszystkiego, autor nie poszedł na łatwiznę dla graczy, mamy zatem tylko najbardziej popularne rodzaje giwer. Co zasuguje na szczególną pochwałe to fakt, że można wprawdzie pograć AWM, ale najpierw trzeba ją zdobyć. Nie leżą one bowiem obok iinych broni na respawnie ale na sąsiednich plażach, zatem trzeba się tam jak najszybciej dostać. W nagrodę za poświęcenie możemy podnieść tam granat, które na "elitarnym" respawnie także się znajdują.
   Muszę przyznać, że autor postarał się o dopieszczenie mapki zimbubu. Oprócz miłej dla oka grafiki towarzyszą nam dźwięki typowe dla takich miejsc, a mianowicie śpiew ptaków i szum oceanu. Co jest rzadkością na mapach deathmachowych, mamy tu także muzykę. Na środku mapy wiszą potężne głośniki z których dziarsko przygrywa nam Linkin Park. Niestety nie ma róży bez kolców, za takie rozbudowanie musimy zapłacić ściągając prawie trzy i półmegowy plik. Jak na małą mapkę deathmachową to bardzo dużo, ale zapewniam was że warto.